Esej "Głupi"
Proszę państwa, każdy z nas podświadomie chce być takim jak inni, którym się powiodło i którzy z pewnych względów są wzorcem dla pozostałych. Jednak tak naprawdę wszyscy cenimy swoją indywidualność, odmienność. Pragniemy być wyjątkowi, niepowtarzalni, po prostu inni. Chciałbym zaprezentować tekst, który traktuje o pewnej odmienności, gdyż jak wiadomo każdy z nas jest chodzącą indywidualnością. Ta właśnie „inność” dodaje nam energii i sprawia, że jesteśmy tacy wyjątkowi. Uczmy się tolerancji, gdyż to ona dodaje nam pozytywnej energii. Tekst, który przedstawiam powinien dać nam do myślenia, ponieważ nigdy nie wiemy, po której stronie barykady jutro się znajdziemy!
Esej "Głupi"
Kto z was chciałby słyszeć „co chwilę” takie lub podobne epitety? Kiedyś, dawno temu przypięto mi łatkę idioty i tak zostało. Nie czuję się kretynem, chociaż kto wie, może i tak jest? Może jestem idiotą, a to że próbuję z wami rozmawiać, to tylko rodzaj snu, koszmaru, który trapi moją chorą, zdeformowaną jaźń.
Popełniacie czasami błędy?! Jasne, że tak!
Boże, jaki ja byłem głupi! – powtarzacie po stokroć.
Chryste panie, co mnie znowu podkusiło?! – dodajecie.
Jezu, jaki ze mnie kretyn, imbecyl, debil! – i tym podobne.
Zastanawialiście się kiedyś, jak dużo energii poświęciliśmy, na nazywanie naszej własnej ułomności po imieniu? Dlaczego wymyślamy, te wszystkie słowa, określenia, epitety? Wystarczyłoby przecież powiedzieć, że ktoś jest zwyczajnie głupi… to powinno wystarczyć. Cała reszta to zbytek. Przerost formy nad treścią. Czyżbyśmy posiadali cechy masochistyczne i z chorą satysfakcją zadawali sobie psychiczny ból?
O co w tym chodzi, bo ja nie rozumiem? Ale przecież jestem głupi, a więc przynajmniej z urzędu powinienem być rozgrzeszony i usprawiedliwiony. Tak jednak nie jest. Trwam w tym stanie i zadręczam się za każdym razem, ilekroć o tym pomyślę.
– Masz umysł filozofa! – tak kiedyś powiedział mój wujek, ale czy to logiczne?
Filozof – według pewnej popularnej encyklopedii – to człowiek zajmujący się ogólnymi, podstawowymi zagadkami świata: naturą istnienia i rzeczywistości, poznawalnością prawdy czy tym, jakie działanie jest pożądane.
Czyli bez zbędnego gadania. Filozof, to ktoś, kto dużo myśli, czyli najprościej rzecz ujmując używa głowy nie tylko do noszenia czapki. I teraz przynajmniej w moim przypadku, ciśnie się na usta pytanie – Czy kretyn może być filozofem? Czy idiota ma na tyle sprawny umysł, aby analizować zachowania świata? Myślę, że moim największym problemem jest to, że jestem naiwny jak to dziecko, które wszystkim ufa. W tym przypadku zdaję sobie sprawę z własnej ułomności. Jestem jej świadomy, ale i tak nie wiem, co powinienem zrobić, aby to przezwyciężyć.
Na pewno nie raz i nie dwa, naśmiewaliście się w duchu nad ułomnym intelektualnie człowiekiem. (Jakże łatwo przychodzi nam ocenianie innych, zwłaszcza kiedy już wiemy, że mamy pod tym względem nad kimś przewagę). Moja natura nie pozwala mi na pewne zachowania, dlatego szybko wyprzedzę oczywiste konkluzje. Brak „znaku zapytania” na końcu zdania, to nie pomyłka. Nie umieściłem go tam dlatego, że to nie było zdanie pytające. Choć kto wie? Może i było, ale jeśli było, to przeistoczyło się w pytanie retoryczne. Nie wszyscy zapewne wiedzą, co oznacza to określenie, dlatego najszybciej jak tylko potrafię, służę wyjaśnieniem. Otóż według szanowanego słownika: „Pytanie retoryczne to zwrot w postaci pytania, na które nie oczekuje się odpowiedzi, gdyż jest ona powszechnie znana”.
– Po cóż maglowanie takich oczywistości?! – ktoś mógłby zapytać.
Już tłumaczę! Otóż!… (Zaznaczam z wyprzedzeniem, że to tylko moje skromne zdanie.)
Jest w naszej psychice coś specyficznego. Coś subtelnego, co składa się na naszą jaźń, charakter, postrzeganie świata i diabli wiedzą co jeszcze? Może chodzi o nasz niepowtarzalny intelekt, a może o duszę? Nie wiem!
Mam swoją teorię na ten temat. Wydaje mi się… Stop!!!… Jestem święcie przekonany, że wszystko co pewne, oczywiste, staje się stabilne. Przewidywalne do bólu. Staje się maszyną, automatem, czymś tak banalnym, oczywistym, że praktycznie przestaje przykuwać naszą uwagę… A naszą uwagę, należy… wręcz trzeba, przyciągać.
W naszym mózgu znajduje się około 100 miliardów neuronów (choć spotykałem się już z innymi danymi). Duża liczba, ale czy ogromna? Dzięki temu tworowi myślimy, funkcjonujemy i kierujemy naszym fizycznym ciałem. Mózg to świadomość! Świadomość to my! Całe nasze jestestwo. Gdyby nie nasze postrzeganie naszej osobowości, to nawet nie mielibyśmy bladego pojęcia, że żyjemy.
„UWAGA” (koncentracja świadomości na jakimś przedmiocie, fakcie) – to właśnie jest bodziec dla każdego mózgu.
Gdybyśmy porównali te sto (lub więcej) miliardów neuronów do komórek mięśniowych, które są odpowiedzialne za nasze przemieszczanie w tym świecie, to musielibyśmy powiedzieć, że: Organ, narząd, który nie jest ćwiczony, wykorzystywany, eksploatowany – zanika! To stwierdzenie jest adekwatne do tego, co może się stać, kiedy nie eksploatujemy pewnych części naszego ciała.
Pewnik jest zły. Nie można spocząć na laurach. Należy ćwiczyć to co jest najważniejsze. Wątpliwość, potrzeba zdobywania wiedzy, fizycznie wpływa na nas.
Wróćmy jednak do zapoczątkowanego wątku. Pytałem o nasze relacje z ludźmi, „uboższymi intelektualnie”. Specjalnie podkreśliłem ten zwrot. To, że ktoś ma IQ niższe od naszego, nie czyni go gorszym. Jest tylko biedniejszym od tych bogatszych.
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?” Mt 7,1-3 – miał powiedzieć Jezus.
To akurat jest prosta, genialna wprost nauka, największego z ludzi (choć kto wie, może był kimś więcej). Nie wywyższaj się człowieku nad słabszymi od siebie, bo możesz spotkać kogoś silniejszego, który będzie preferował takie same wartości co ty, a wówczas…?
Każdy z nas jest inny! To nie podlega dyskusji. Ta inność jest wręcz czymś cudownym. Oczywiście każdy z nas chciałby biegać tak szybko jak Usain Bolt, kopać piłkę jak Lewandowski, śpiewać jak Kiepura, być mądrym jak Albert Einstein, itd. Nikt nie lubi wiedzieć, że jest kimś gorszym od konkurenta, ale tak właśnie jest. W pewnej mojej ulubionej bajce powiedziano: „Gdyby wszyscy byli niezwykli, to nikt by nie był”. Różnorodność to potęga, to chwała, to powód do dumy. Nie ma na tym świecie takiej istoty, która robiłaby wszystko źle albo też wszystko dobrze ani tym bardziej najlepiej.
Ci co czytacie w tej chwili ten tekst, bieżcie poprawkę na różnorodność. Cieszmy się z naszych małych ułomności, bo one czynią nas niepowtarzalnymi. Dlatego teraz pragnę wystosować pewien swój wewnętrzny apel. „Jam głupiec pośród głupców, nie mający równych sobie”, napisał kilkaset lat temu Szekspir. Te słowa oddają najlepiej jakim był człowiekiem. Ktoś, kto pisze tak wiekopomne dzieła sugeruje jednocześnie, że jest nikim. Nic nieznaczącym trybem w machinie, który w każdej chwili można zastąpić czymś innym.
Pamiętajmy więc, że ktoś, kto zachowuje się niestandardowo, dziwnie, nie tak jak wypada, nie jest głupi. Jest inny. Nikt nikomu nigdy nie dał takiego prawa, aby można było poniżać ludzi, którzy w naszym mniemaniu różnią się od nas.
Ja jestem inny! Wiem o tym, mam przecież umysł, jak każda złożona istota!
Na koniec mogę zdradzić wam co mi dolega.
Mam „AUTYZM”!
Nie wybierałem dla siebie takiego schorzenia. Nikt w łonie matki nie pytał mnie, czy chcę to mieć. Dostałem to gratis. Tylko, że w moim przypadku dopiero z czasem pojąłem jakim to fartem zostałem obdarowany. Przyjąłem ten dar bez zmrużenia oka. Jakoś z tym żyję, bo muszę. Nie mam przecież innego wyjścia. To jest mój dar, moja trauma i mój dożywotni wyrok. Nie zmienię tego. Pogodziłem się z tym już i nie zamierzam się buntować. Proszę tylko o jedno:
Nie mówcie na mnie, głupi!!
Wojciech Burdelak